Where are the prophets, where are the visionaries?...
Zachód upada. Świat wali się w gruzy pod ciężarem chciwych korporacji i tłumu ich konsumentów zajętych nieustanną, drapieżną pogonią za zbytkiem. Religia umiera, ateiści zamieniają kościoły w hotele na godziny, dyskoteki i parkingi dla samochodów. Najazd afrykanów niszczy chrześcijańską kiedyś tkankę społeczną. Obraz upadku dopełniają dzikie hordy mniejszości LGBT manifestujące swoją orientację na ulicach miast. Miasta wieczorami płoną. AI odbiera pracę i cenzuruje Internet. Cwał.
Taki obraz świata posiada spora liczba czytelników. Nie jest on nieprawdziwy choć tylko widziany z jednej perspektywy. Większość z nas przecież dostrzega zachodzące i coraz gwałtowniejsze zmiany. Sporo podejrzewa że sprawcą jest szatan, to już dni ostatnie. Inni że mamy do czynienia z międzynarodowym spiskiem, światowym rządem Sorosa i lewactwa. Tak już jesteśmy skonstruowani że musi być zawsze jakiś mastermind który to wszystko wywołał, te plandemie, chemitrailsy, 5G i LGBT. Mnożących się przyczyn będzie więcej niż samych zjawisk. Czy wszyscy się mylą?
Why and what for?
Odwieczne pytanie filozofii. Jesteśmy materią i duchem, zacznijmy od materii.
Kryzys w fizyce cząstek elementarnych, piękne teorie lat 70 nie znajdują potwierdzenia w eksperymencie. LHC okazał się bardzo kosztowną zabawką. Czy naprawdę chcemy wydawać kolejne miliardy na kolejne teraelektronowolty? Takie głosy pojawiają się w fizyce i nie są odosobnione. Tu kryzys również jest widoczny. Boska cząstka jest ostatnim wielkim odkryciem choć LHC miał otworzyć worek z prezentami. Temu nobla, tamtemu nobla, czeka cały tłum teoretyków i ich pięknych matematycznych teorii.
Czyżby naukowcy dali się zwieść matematyce na manowce, boskiej nauce? A jeśli wszechświat wcale nie jest matematyczny i nie da się go opisać wzorem a procedurą? Teoretycy głowią się nad problemem skali, wszechświat jest kwantowy ale czemu nie obserwujemy efektów kwantowych w makroskali? Czemu u licha nadal w fizyce kwantowej mamy niefizyczny kolaps?
To zadziwiające że wszystkie złożone procesy które obserwujemy, ciała fizyczne, biologia, człowiek i kultura, cała ta różnorodność mogła pojawić się w wyniku działania bardzo prostego algorytmu:
- wariancja - zmiana wzorca
- selekcja
- retencja - zachowanie wyselekcjonowanych
Trzy proste kroki - cykl.
W rzeczywistości gdzie możemy być tu i tam jednocześnie i opisuje nas funkcja falowa selekcji dokonuje środowisko w jakim zanurzony jest układ kwantowy (fotony). Stany kwantowe ulegają replikacji (mother-daugther quantum states) ale przeżywają tylko te ich kopie które są zgodne ze środowiskiem (pointer states). Idealnych kopii stanu kwantowego nie ma (no cloning theorem). Retencje obserwujemy w postaci ciał makroskopowych bowiem są trwałym wynikiem, rezultatem selekcji. Pamiętajmy to tylko teoria (decoherence). Co jednak jeśli prawdziwa?
Świat w latach 90 żył fraktalami. Cykl generujący zbiory działała w dowolnej skali. Sami wiemy że pewne wzorce powtarzają się w naturze. Układ krwionośny - układ drogowy, organizm człowieka - tkanka społeczna, organizacja - organizm. Czy między nieożywioną materią a biologią jest miejsce na cud kreacji?
Jest kilka miejsc na ziemi gdzie pierwotne cykle zachowały się prawie niezmienione. Biosfera choć i tam obecna nie przeorała krajobrazu i wciąż możemy obserwować samoorganizujące się pętle. Cykle które coś wytwarzają, akumulują wyniki swego działania. Wystarczy różnorodność materiału i jego właściwości by proste produkty same się pojawiły. Kamienne pierścienie, równo ułożone - cud natury?
Nadal fizyczny determinizm. Istnieje praca naukowa opisująca ten proces z wykorzystaniem dostarczanej z zewnątrz energii.
Przypisek: po lewej stronie dzieło znanego artysty (człowiek), po prawej naturalne kręgi na okładce czasopisma Nature zawierającego artykuł o mechanizmie ich powstawania.
Co jeśli dzięki tym cyklom - zmiana, selekcja , retencja powstały również zalążki życia? Proste związki powstają przy zwykłych wyładowaniach atmosferycznych. A czym jest błona - błona komórkowa? Bańką która pozwala odizolować cykle od środowiska w którym może pojawić się chaos. Co było pierwsze DNA czy metabolizm?
Cykl działa dalej. Teraz nazywa się doborem naturalnym i organizuje życie na ziemi. Gen staje się nośnikiem informacji która ulega wariancji (drobnej zmianie), selekcji (fenotyp pozwala na dostosowanie się do wymagań środowiska) i retencji (kolejne pokolenie). Mijają setki milionów lat, rewolucja eukariotyczna, ediakarska, w końcu eksplozja kambryjska. Świat zliczający początkowo zmiany w miliardach i setkach milionach lat przyspiesza, wystarczą już same miliony i setki tysięcy. Pojawiają się człekokształtni a wraz z nimi największa rewolucja jaką widziała ziemia w całej swojej historii. Pojawia się umysł a w nim kolejny dobrze znanym nam cykl.
Wariancja, selekcja, retencja. Na początku nic nie sugeruje skoku. Skoku tak znaczącego że gatunek przez większą część swego istnienia uważa że nie jest zwierzęciem a czymś innym. Dopiero z nastaniem holocenu następuje eksplozja. Człowiek który stanowił ułamek procenta w biomasie zwierząt obecnie stanowi 97% tej biomasy (ze zwierzętami hodowlanymi). Nie było nigdy takiego sukcesu w historii planety. Jakie zmiany biologiczne oznaczają taki skok? Nie, nie biologia a kultura.
Cykl, kolejny cykl. Kultura to przestrzeń która otworzyła się wraz z pojawieniem się ludzkiego umysłu - kolejna porcja stopni swobody rzekłby inżynier. Powody dla których przyroda tworzyła mrowisko, zęby rekina i ptasi śpiew znalazły w końcu swój dom - ludzki umysł gdzie są rozumiane i przetwarzane. Człowiek jest pierwszym ze zwierząt które napędza idea a ta jest produktem dobrze znanego nam cyklu - wariancja, selekcja, retencja. Jesteśmy dla nich tym czym dla genów - replikatorem. Nie żyjemy dla siebie a dla nich, realizujemy ich agendę.
Wariancja - uczymy się przez ciągłe mozolne powtarzanie (replikacja), dźwięków, słów, ruchów, zachowań. Naśladujemy ale nie zawsze dokładnie. Pojawiają się drobne zmiany. Od naśladowania wzięła się zresztą definicja memu czyli tak zwanego genu kultury.
Selekcja - jednym podobają się tylko piosenki które kiedyś już słyszeli preferujemy bowiem niewielkie zmiany memu. Być może dlatego muzyka podoba się pokoleniom. Lista przebojów jest świetnym przykładem najlepiej dopasowanych, najchętniej słuchanych piosenek, takich co wpadają łatwo w ucho.
Retencja - Czemu zapominamy dawno nie widziane twarze? Dlaczego nie pamiętamy książek które kiedyś czytaliśmy? Zapominamy bo nie reprodukujemy memów w swoich umysłach. Zapominamy bo nie używamy. Bo ta piosenka nam się nie spodobała. Bo ten film nie chwycił nas za serce. Bo ten wiersz był dla nas niezrozumiały.
Idee konkurują o możliwość replikacji w naszych głowach. Mózg bowiem zapomina, wynika to z faktu że dla skończonej ilości neuronów do zapamiętania mamy "cały świat". Pamiętamy więc tylko to co jest nam potrzebne a to wspiera mechanizm selekcji memów. Czy aby na pewno pamiętamy tylko to co potrzebne?
Każdy z nas pewnie spotkał się z melodią której nie potrafił się pozbyć ze swojej głowy. Replikowała się ona sama z siebie choć bardzo tego nie chcieliśmy. Bywają też inne natrętne myśli. Co jeśli memy są świetnie dopasowanym do nas bytami które wiedzą jaką strunę ludzkiego ciała maja trącić byśmy zagrali jak one by chciały? Potrafią wykorzystać mechanizm empatii, love bombing, relację rodzić dziecko i intencjonalizm (sekty i religie) nasz sentymentalizm (muzyka). Trącanie naszych czułych strun zapewnia im przecież przetrwanie. Ulubione melodie wciąż puszczamy z radia, ludzie z potrzebą miłości i zagubieni ulegają sektom i religiom.
A cykl dalej pracuje i akumuluje wytworzone artefakty. Jest tak efektywny że co jakiś czas musimy rekalibrować testy IQ bo stajemy się mądrzejsi choć geny nam nie mutują szybko (efekt Flynna). Memy istnieją poza ludzką moralnością, oczywiście nie są złem bo byśmy wyginęli jak dinozaury ale też nie są bytami altruistycznymi. Mem palenia papierosów jest tego świetnym przykładem. Nadal istnieje i ma się dobrze choć na raka płuc umiera sporo ludzi.
Agenda memu nie zawsze też jest zgodna z agendą genową. Bardzo dobrze to widać w przypadku religii. Mamy wybuchającego islamistę i katolika tolerującego pedofilie, biczowników i ludzi świadomie rezygnujących z własnej genowej reprodukcji. Rezygnują z podstawowych imperatywów po to by mem trwał i był pielęgnowany. Dzięki hipokryzji ludzie potrafią przeżyć ten wewnętrzny konflikt. Po prostu głoszą co innego niż czynią. Politycy, religijni moraliści to mistrzowie w tej dziedzinie.
Mem to nie tylko rytuał wspólnego niedzielnego obiadu czy sama religia, to również nauka (bardzo kosztowny mem całki), sztuka, muzyka, język, naród - każdy element kultury jaki znamy podlega regułom replikatora darwinowskiego. Każda kolejna społeczna superstruktura. Mem może być tym ulotnym duchem którego od zawsze poszukiwano.
Teoria kulturowego replikatora wydaje się że może tłumaczyć wszystkie zjawiska społeczne jakim ulega człowiek. Temat jest zbyt rozległy by go szczegółowo opisać dlatego pokrótce wymienię te najciekawsze:
- istnienie psychologii (memy) i psychiatrii (biologia mózgu), wyjaśnienie dlaczego czasem terapia pogłębia problem (reprodukcja niechcianego memu w czasie terapii)
- istnienie EGO (memy) i ID (geny) - rozczepienie jaźni (JA, EGO jako kompleks memów - selfplex można rozbić)
- "opętania" ideą - realizacja niechcianej lub chcianej grupy memów (warto obejrzeć filmy „Jim i Andy”, „24 twarze Billy'ego Milligana”)
- masowe wojny narodowe - konkurencja memów narodowych z wykorzystaniem ludzi
- istnienie religii - najstarsze duże kompleksy memów
- grupowe rytuały religijne, konferencje, zebrania, zjazdy jako forma replikacji memu z korekcją błędów (replikacja musi być jak najwierniejsza)
- bańki ideowe charakterystyczne dla Internetu
Memetyka narodziła się dawno, ponad 40 lat temu i na początku lat 90 spotkała się z dosyć zmasowaną krytyką. Poszukiwano bowiem zbyt dosłownie fragmentu organizacji mózgu który odpowiadałby genowi w komórce. Taki stan trwał do początku nowego tysiąclecia, do czasu aż Internet wypełnił się masą spamu który jest masowo produkowany każdego dnia.
Nikt już dzisiaj nie pyta czy faktycznie istnieją memy, wystarczy poddać analizie łańcuszek internetowy "wyślij ten email do kolejnych 7 osób a będziesz miał szczęście" by wiedzieć że przez tysiące lat ten sam mechanizm - replikacja za obietnicę działał w każdej istniejącej do dzisiaj religii.
Jeśli przyjmiemy że człowieka kształtuje gen i mem a JA jest tworzone w wyniku "nasiąkania" kulturą i jej memami to rodzi się pytanie co dalej? Czy skazani jesteśmy na bycie niewolnikami idei? Czy możemy jak geny modyfikować memy tak by religie naprawić a narody ulepszyć?
Po rewolucji informatycznej widzimy ze zmiany kulturowe następują coraz szybciej. Pokolenie młodych ludzi wpatrzone w ekrany smartfonów staje się nowym środowiskiem selekcji memów z TikToka. Memy reprodukuje już nawet bez udziału człowieka samodzielnie AI. Czy to ma sens? Bytom w końcu zależy tylko na przetrwaniu a ewolucja biegnie i się rozpędza w kierunku który być może jest poza naszym rozumieniem. Możliwe że jesteśmy jak mrówki budujące mrowisko które nie mają tego świadomości. Jak ślepe i głuche neurony które tworzą ludzką świadomość nie mając o tym zielonego pojęcia.
To make a perfect and beautiful machine, it is not requisite to know how to make it
Ale nie koniecznie tak być musi....
„Where are the prophets, where are the visionaries, where are the poets
To breach the dawn of the sentimental mercenary”
* utwór grupy Marillion opisujący z perspektywy lat 80 "szaleństwo" kapitalizmu w którym człowiek jest tylko sentymentalnym najemnikiem (album Fugazi)
W memetyce kultura jest ponad człowiekiem więc w języku i sztuce pojawiają się idee szybciej niż ludzie je odkrywają i mają ich świadomość - jesteśmy jedynie zadziwionym obserwatorem.
Ciekawe linki: